Imię i nazwisko: Madeleine Elisabeth de Beaufort
Data urodzenia postaci: 14.06.1833
Skąd pochodzi: Londyn
Obecne miejsce zamieszkania: Belgravia, Londyn
Zajęcie: Oczyszczanie ulic z atrakcyjnych mężczyzn i kobiet. Ludzkiej pracy się nie chwyta.
Rasa: wampir
Umiejętności: Zabijanie ludzi i osuszanie ich do ostatniej kropli krwi. Niezwykła siła oraz szybkość, większa niż u ludzi koordynacja i równowaga, wyostrzone zmysły, nieśmiertelność.
Wygląd postaci: Madeleine jest dość wysoka jak na dziewczynę, bo mierzy sobie równiutkie sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Na jej łopatki falą opadają gęste blond włosy, które zaraz po długich nogach Angielki, są jej największą dumą. Już jako człowiek była niezwykle urodziwa - śliczna twarz, wyraźnie zaznaczone kości policzkowe, harmonijny kontur ust, idealne proporcje. Po przemianie nie zmieniła się bardzo – rysy twarzy nabrały tylko większej wyrazistości i oczywiście zbladła. Już wcześniej nie odznaczała się opalenizną, jak zresztą większość Brytyjczyków, ale teraz zdecydowanie można porównać ją do białej ściany. Niegdyś miała piękne zielone tęczówki, niestety po przemianie i to uległo zmianie – mają one teraz przerażająco czarną barwę. Niezbyt duże oczy zazwyczaj podkreśla czarną kredką, nie żeby tego potrzebowała. Jako wampirzyca i tak jest niezmiernie atrakcyjną postacią dla otoczenia, ale panna Beaufort zwyczajnie lubi dbać o siebie. Dziewczyna gustuje w ciemnych kolorach, kocha stroić się i choć mówi się, że wampiry są tradycjonalistami, ona uwielbia podążać za trendami modowymi.
Charakter postaci: Madeleine ma tak naprawdę dwa oblicza. Zazwyczaj jednak nie pokazuje tego drugiego
ja. Zwyczajnie wstydzi się i uważa, że wampirowi nie przystoi bycie miłym i przyjacielskim. W końcu, według niektórych wierzeń, jest martwa, potępiona… No, jest potworem.
Woli najokrutniejszą prawdę, jest osobą szczerą, chociaż zdarzy jej się skłamać, co jest bardzo pomocne przy manipulacji, którą tak kocha. Tak więc, kogo by nie spytać, powiedzą zgodnie – Madeleine jest zimną i bezwzględną suką. Choć to może wydawać się dziwnie, ale… dziewczyna zawsze była wyjątkowo wredna. Oczywiście kiedyś znajdowało się bardziej eleganckie sposoby niż zabijanie ludzi, którzy jej podpadną. Kiedyś, to znaczy za bycia człowiekiem. W jej czasach nazywano takie osoby różą Anglii – piękne, zachwycające, do których zaś bano się zbliżyć. Już wtedy dziewczyna wykazywała wszelkie braki człowieczeństwa i przez kilkadziesiąt lat uparcie wierzyła, że właśnie dlatego została zmieniona. W sumie… Dlaczego nie? Madeleine i tak nie miała za grosz szacunku, empatii, więc równie dobrze mogłaby zostać wampirem. Właśnie te myśli spowodowały, że diametralnie się zmieniła. Stała się bardziej łagodna. Tak, tak. Potulna wampirzyca!
W okresie pierwszej wojny światowej wyjechała do Szwajcarii, kraju neutralnego, nie biorącym udziału w wojnie, gdzie, jak sądziła, będzie bezpieczna. Biorąc pod uwagę to, co jej się tam zdarzyło, może rzeczywiście powinna zostać na wyspach brytyjskich i polec w wojnie, bo zapewne ktoś wywlókłby ją z domu na słońce i koniec. Będąc w Lozannie, zakochała się w człowieku… Jej narzeczony zginął jednak w wojnie, a ona znowu stała się tą złą i tak zostało do teraz, ale zawsze są wyjątki, tutaj nie jest inaczej. Madeleine
potrafi mieć przyjaciół, ale zwyczajnie nie chce.
Panna Beaufort z czasem polubiła bycie wampirem. Kocha być w czymś dobra, a kto, jeżeli nie ona, był najlepszym krwiopijcą? Nie szanuje ludzkiego życia (zazwyczaj), gardzi innymi nadprzyrodzonymi istotami (zawsze), jest despotyczna (nieustannie), uważa, że wampiry są rasą panów (kiedyś i teraz). Czego więcej można chcieć od wampira?
Jeżeli miałaby wybrać jedną rzecz, której nienawidzi, bez wątpienie byliby to magowie. Idiotyczni czarodzieje, zabawiającymi się swoimi żywiołami i mocami… Okej, tak naprawdę Madeleine cholernie się ich boi, gdyż jako jedyni, z wyjątkiem słońca i ognia, mogą spalić ją na popiół, ot tak. Nienawiść ta jest więc zazwyczaj skrywana. Ba! Blondynka „zaprzyjaźniła” się nawet z kilkoma dla własnego dobra. Niektórych naprawdę polubiła, ale prędzej pozwoliłaby wbić sobie kołek w serce, niż to przyznać.
Jak większość wampirów Madeleine ma również inne potrzeby, może się wydawać, że bardzo ludzkie, ale wierzcie lub nie, nie ma niczego lepszego niż seks z wampirem. I może się wydawać, że stosunek pomiędzy dwoma osobnikami tego samego silnego, atrakcyjnego pod pewnymi względami, gatunku jest najwspanialsze, to panna Beaufort woli mieć pod sobą żywego, krwistego człowieka, aniżeli chłodnego umarłego. Jej libido jest zaspokojone dopiero wtedy, kiedy napije się trochę 0 Rh-, a że jej partnerzy zazwyczaj nie przeżywają tego doświadczenia to nie jej problem. Tak naprawdę nie gardziła żadną ludzką krwią, zwierzęcą się brzydziła, owszem, ale resztą delektowała się, o ile jej na to pozwalał czas. Starała się hamować, jednak to nie takie łatwe, nawet jeśli ma się te sto siedemdziesiąt kilka lat.
Historia postaci: Panienka Madeleine de Beaufort urodziła się czternastego czerwca 1833 roku w Londynie, parę lat przed panowaniem królowej Wiktorii. Dziewczyna miała stosunkowo spokojne dzieciństwo. Jej ojciec był lekarzem, matka zajmowała się wtedy domem, bo choć nie patrzono już krzywo na pracujące kobiety, to pani Annabeth de Beaufort była zbyt dumna na takie rzeczy. Generalnie Madeleine większość swojej ludzkiej egzystencji spędziła nad nauką w domu, spacerami, czytaniem, a największym jej problemem było tylko zamążpójście. W wieku siedemnastu lat po raz pierwszy zaręczyła się z prawie dwa razy starszym milordem, który niestety nie mógł z nią wytrzymać i po jakimś czasie zerwał umowę. Madeleine… Cóż, wykorzystywała go, jak się tylko dało – biżuteria, drogie suknie, tego miała zawsze pod dostatkiem. Nie umiała okazać wdzięczności, była wredna dla niego, choć okazał się jednym z milszych ludzi, jakichkolwiek spotkała, oraz jego służby. Zwyczajnie nie dało się z nią żyć. Kiedy jej przyszły niedoszły, niedelikatnie mówiąc, wyrzucił ją z domu, Madeleine miała zaledwie dziewiętnaście lat. Doskonale pamięta tę piękną noc, pełną gwiazd na firmamencie no i księżyc, który jarzył się niczym srebrna tarcza. Zła, chyba najbardziej na siebie, szła powoli w stronę swojego starego domu, chociaż nie wiedziała, czy rodzice zechcą ją w ogóle po tym, co się stało. Było bardzo późno, toteż spacerujących ludzi nie było wiele. Nagle drogę zagrodził jej jakiś typ, niezaprzeczalnie przystojny. Był wysokim brunetem, niezwykle bladym, ale Madeleine winą za to obarczyła światło Księżyca, a czarny frak, który nosił jeszcze bardziej podkreślał kolor skóry mężczyzny. I te ciemne oczy, które kontrastowały z jego cerą… Od razu jej się spodobał, było w nim coś tajemniczego, coś, co ją przyciągało. Ale co poradzić, skoro należał do tych bezczelnych. „Maniery nakazują ukłonić się przed damą” – powiedziała wtedy, niezbyt przyjemnym tonem. Mężczyzna się zaśmiał, ale nie był to przyjemny dźwięk. Włosy zjeżyły się na karku Madeleine. Dygnęła i wyminęła bruneta, który, ku jej zaskoczeniu, nie protestował. Z westchnieniem ulgi przyspieszyła trochę kroku. Przeszła obok obskurnej tawerny i wkroczyła w ulicę, która prowadziła do jej domu. Myślała, że jest już bezpieczna, więc się trochę rozluźniła. Jak bardzo się myliła. Poczuła czyjąś lodowatą rękę na ramieniu. Druga zimna dłoń dotknęła jej twarzy i zdusiła krzyk dziewczyny. Nie wiedziała jak, ale chwilę później znalazła się przecznicę dalej, co było fizycznie nie możliwe, bo minął dopiero ułamek sekundy… Została pchnięta na ścianę i była już przekonana, że to koniec. Zostanie zgwałcona i zabita.
Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z tym przystojnym mężczyzną, który wcześniej zastąpił jej drogę. Może to się wydawać dziwne, ale Madeleine nigdy nie płakała. Nie było inaczej tamtej nocy. Nie uroniła ani jednej łzy. „Czego chcesz?”, wydusiła przez zaciśnięte zęby. Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko szeroko, ukazując rząd równych białych zębów. Jednak nie to było zadziwiające, tylko fakt, że brunet miał nieludzko długie kły. „Potwór”, przemknęło przez myśl Madeleine. Ostatnie, co pamiętała z tamtej nocy, to ukłucie w kark oraz potworny ból, który stopniowo słabł, aż w końcu ustał całkowicie. Dziewczyna straciła przytomność. Obudziła się następnego dnia w jakimś wielkim domu, który, jak się później okazało, należał do tamtego mężczyzny z poprzedniej nocy. Poprzedniej? Może to było kilka nocy temu… Miała pustkę w głowie, ale jej nowy przyjaciel wszystko jej później wytłumaczył. To wtedy po raz pierwszy usłyszała słowo „wampir” i dopiero zrozumiała, czym się stała. Początkowo nienawidziła swojego stwórcy za to, co zrobił, ale po upływie kilku lat w końcu mu zaufała. Opiekował się nią, pomagał, traktował jak własne dziecko. No, może nie do końca, bo nie obyło się bez wylądowania w łóżku. Jeździli po całym świecie, co było nieco kłopotliwe, biorąc pod uwagę fakt, iż musieli podróżować pod osłoną nocy. Madeleine dowiedziała się, że jej stwórca miał ponad tysiąc lat i choć spotkała wiele wampirów, to on nadal jest jednym z najstarszych. Ich drogi rozeszły się dopiero w 1900 roku i od tamtej pory ani razu go nie widziała. Tęskni za nim, to naturalne, w końcu jest jej stwórcą. Nie szuka go jednak, bo wie, że on by tego nie chciał.
W 1914 roku w Wielkiej Brytanii rozpoczęła się wojna z Niemcami. Jedną z wielu rzeczy, jakich nauczyła się pod opieką stwórcy, było unikanie kłopotów. Nie muszę mówić, że miała z tym pewne problemy, ale akurat w tym przypadku była na tyle mądra i wyjechała z Anglii do Szwajcarii. Wyszło jeszcze gorzej, niż miało być… Zakochała się w niemieckim ludzkim żołnierzu, który chwilowo przebywał w Lozannie. Wyjechał na wojnę i nigdy nie wrócił. Madeleine znowu stała się apodyktyczną, wredną suką, która nie miała do nikogo szacunku. Do nikogo, z wyjątkiem Stwórcy. Kolejne lata spędziła dosyć spokojnie. Sporo podróżowała – w Europie nie było chyba kraju, w którym przez chwile by nie mieszkała. Nigdzie nie mogła poczuć się jak w domu i dopiero wtedy zrozumiała, że Londyn zawsze był i zawsze będzie jej domem.
Obecnie niczym się nie zajmuje. Przez te wszystkie lata nazbierała wystarczająco pieniędzy, by móc godnie żyć i można powiedzieć, że to właśnie teraz robi.
Ciekawostki: ✔ biseksualistka,
✔ poliglotka - umie mówić w ponad 20 językach,
✔ zakupoholiczka,
✔ jej ulubioną grupą krwi jest O Rh-, czyli ta najrzadsza, nie pogardzi też B Rh+.